niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział VII. Nie jestem córką słońca.

Obudziłam się, gdy zaczęło wschodzić słońce. Nie do końca się wyspałam i byłam pewna, że Maylin będzie wściekła, że już wstałam i mam worki pod oczami. Ale... po prostu nie mogłam spać. Wyszłam na zewnątrz by obejrzeć wschodzące słońce i odetchnąć świeżym powietrzem. Nie było tam nikogo, nawet strzyg, których spodziewałam się tu spotkać, bo przecież oni nie śpią.
Niebo było koloru tęczy w czasie wschodu słońca, które na początku wydawało mi się takie, jak zwykle, ale już po chwili zauważyłam jakiś mieniący się kształt. Musiałam odwrócić wzrok, bo światło bardzo mnie raziło w oczy. Niedługo po tym usłyszałam, jak coś na ziemi lądowało. To było właśnie to, przez co bolały mnie oczy. Na początku wydawało mi się, że jest to jakaś gwiazda, która spadła z nieba, jednak okazało się, że to po prostu błyszczący samochód. Cały czas jednak byłam odwrócona z powodu z światła.
- Przeszkadza ci ? - zapytał kierowca - zaraz to zmienię.
Nie wiedziałam co zrobił, ale nagle miałam przed sobą czerwone Ferrari.
- Kim... ? Kim ty jesteś ? - zapytałam oniemiała.
- Ach, śmiertelnicy... - westchnął mężczyzna - jestem bogiem sztuki, słońca i przepowiedni.
Próbowałam sobie przypomnieć, o czym rozmawiałam z nauczycielką, gdy miałam lekcję o mitologii greckiej. Ten bóg to chyba...
- Jesteś Apollo, prawda ? - zapytałam, choć byłam pewna, że odpowiedź będzie twierdząca.
- Tak, jestem Apollo.
- Czy... czy jesteś moim ojcem ? - zapytałam. Wiedziałam, że to pytanie musiało zabrzmieć co najmniej dziwnie, ale tylko ono wydawało mi się odpowiednie. Musiałam przecież się w końcu dowiedzieć.
- Ja z moimi dziećmi czuję więź... której z tobą nie mam. Nie jesteś, więc moją córką.
- Okey czyli jeszcze tylko 13 bogów, tak ?
- Serio ? Myślisz, że jest nas tylko 14 ? Jeśli tak, to się mylisz. Jest nas o wiele więcej, po prostu częściej mówi się o naszej czternastce. Właściwie... mogę ci powiedzieć, kto nie jest twoim rodzicem.
- Na prawdę ? Będę wdzięczna.
- Na pewno szukaj rodzica między główną czternastką.  Już wiesz, że ja nie jestem twoim ojcem. Powinnaś też wykluczyć Herę, która jest boginią rodziny. Nie może mieć dzieci z kimś innym niż mój ojciec, ponieważ jest boginią dobrego małżeństwa. Moja bliźniaczka, Artemida, ślubowała wieczne dziewictwo więc i ona nie jest twoją matką. Musisz jeszcze sprawdzić, czy masz moce innych 11 bogów.
- A możesz chociaż nazwać, moich potencjalnych rodziców ?
Apollo rozejrzał się, jakby bał się, że zaraz może się coś stać.
- Lubię cię, dlatego też powiem tobie. Zeus, Posejdon i Hades, czyli Wielka Trójka. Atena, Afrodyta, Demeter, Hestia, Ares, Hefajstos, Dionizos i Hermes.
- No to... dziękuję ci. Już mi ktoś powiedział, że mój boski rodzic jest mężczyzną, a ty mi powiedziałeś, między którymi bogami mam szukać swego ojca. Jestem naprawdę tobie wdzięczna.
- Ależ nie ma za co.
Po chwili usłyszeliśmy, jak ktoś ziewa i rusza w moim namiocie, więc domyśliłam się, że Abbie się obudziła i, że zauważyła moją nieobecność. Byłam pewna, że się zdziwi, jak zobaczy z kim rozmawiam.
- Janice ? Wyszłaś ? - usłyszałam jej głos lekko zniekształcony przez materiał.
- Tak wyszłam. Chodź tu ! - zawołałam, bo nie mogłam doczekać się jej reakcji.
- Okey.
Zaczęła rozpinać zamek, który pewnie zapięłam wychodząc. Zauważyłam, że ktoś obok mnie stoi i chyba domyśliła się, że jest bogiem, bo nagle opadła na jedno kolano.
- Apollo.
- Witaj Abbie. Weź się nie wygłupiaj i wstawaj !
- Dobrze... Co cię do nas sprowadziło ?
- Twoja kuzynka oczywiście. A może twoja siostra.
- Nie wydaje mi się.
- Abbie ostatnio miałaś mi powiedzieć, kto jest twoim boskim rodzicem, ale nam przerwano. Czy możesz mi teraz powiedzieć ?
- Moją matką jest Atena.
- Bogini mądrości ? Mogłam się tego spodziewać, przecież od zawsze wiedziałaś więcej niż reszta.
- Młoda.  Nie przeginaj.
- I masz słabe poczucie humoru.
- Dziewczęta - zaczął Apollo - macie dużo czasu by ze sobą pogadać, a ja mam niewiele, bo zaraz słońce będzie za wysoko. Nienawidzę brać zastępstwa za Heliosa. Akurat teraz musiał wdać się w bójkę z Aresem. Proszę. - dał mi do ręki bransoletkę. - Czuję, że masz w sobie ukryty talent. Miej ją zawsze na sobie, a twoje zdolności nigdy cię nie zawiodą.
- Dziękuję Apollo. Bardzo miło było mi cię poznać.
- Mnie również. Pamiętaj, że zawsze gdy znajdziesz się w pobliżu sceny będziesz bezpieczna.
- A od czego zależy moje bezpieczeństwo ?
- Od tego, czy bóg cię lubi, czy też nie.
- Czyli... jeśli weszłabym do morza, a Posejdon by mnie nie lubił, mógłby mnie zabić ?
- Tak to właśnie wygląda.
- Dziękuję za uprzedzenie.
- Żegnaj Janice. - już zaczął wchodzić do Ferrari, gdy nagle się cofnął. - Abbie. Przeczytaj jej tę przepowiednię - wręczył jej skrawek papieru. - będziesz wiedziała kiedy.
I odjechał, jeśli oczywiście można to tak nazwać. Wyglądało to tak, jakby płynął samochodem w powietrzu.
Spojrzałam na Abbie. Była w trakcie czytania kartki, którą otrzymała od Apolla. Jej wyraz twarzy świadczył o tym, że to co czyta, nie brzmi przyjemnie. Patrzyła to na mnie, to na kartkę, jakby nie wierzyła, że to co czyta, naprawdę dotyczyło mnie.
- Co jest tam napisane ? - zapytałam, choć wiedziałam, że jej odpowiedź nie da mi satysfakcji.
- Nie mogę ci tego przeczytać. - pokręciła głową - Jest tu napisane co się stało i co się stanie, ale w formie zagadki.
- Lubię zagadki.
- Tej zagadki nie chcesz poznać. Zresztą jest tu napisane, że masz ją poznać najwcześniej na 14 urodziny.
- Mam czekać 360 dni ?
- Jak widać. Mam jednak nadzieję, że część tego się nie spełni.

1 komentarz:

  1. Coraz bardziej mnie wkręcasz w twojego bloga ^.^ Kojarzy mi się trochę z Percym Jacksonem, ale to przez tych bogów.

    Zapraszam na nowy rozdział http://wkrainiecieni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń